Reklama

"NIE" dla biometanowni. Mieszkańcy protestują. Co zrobią radni?

Na sali zabrakło miejsc. Zainteresowanie było ogromne, ale mieszkańcy już na wstępie dali do zrozumienia, że są przeciwko budowie biometanowni, która miała stanąć w pobliżu ich domów. Dyskusja była gorąca, a urzędnicy nie przygotowali się do spotkania…

PROMOCJA: Artykuł udostępniamy w wersji bezpłatnej. Wspieraj lokalne media. Możesz to zrobić wykupując subskrypcję do wersji PREMIUM.

O tym, jak ważne jest sprawdzanie i przeglądanie projektów uchwał dotyczących zmiany planów przestrzennego zagospodarowania, boleśnie przekonują się mieszkańcy Zawoni. Przez przypadek odkryli, że niewinna zmiana dotycząca obwodnicy w rzeczywistości prowadzi do budowy potężnej instalacji biogazowej w okolicy ich domów. Ludzie chcieli wiedzieć, kto za tym stoi?

Sprawdzajcie zmiany planów

Temat budowy biometanowni w Zawoni został ujawniony kilka dni temu. Pisaliśmy o tym na Portalu NOWAGAZETA.pl. W sierpniu Gmina Zawonia ogłosiła, że przystępuje do zmiany planów przestrzennego zagospodarowania dla terenu, na którym miała być w przyszłości zbudowana obwodnica Zawoni. W uzasadnieniu napisano, że z budowy zrezygnowano i właśnie to jest powodem zmiany.

Mieszkańcy szybko zauważyli, że był to był tylko pretekst. Zwrócili uwagę, że w uzasadnieniu nie ma słowa o tym, że przy okazji zmieniono przeznaczenie gruntów i wskazano, że na jednym z nich można będzie zbudować biometanownię. Obecny na spotkaniu zastępca wójta i sekretarz Wojciech Hoffman przyznał, że sprawa budowy tej inwestycji pojawiła się na przełomie 2024/25, kiedy inwestor, czyli firma Izolmet, złożyła wniosek o uwzględnienie ich pomysłu w procedowanej zmianie planów. W tym miejscu warto wyjaśnić kilka kwestii. 

Po pierwsze gminy dość często przystępują do zmian planów, bo czasami zmieniają się priorytety. Każda zmiana to duże koszty, które ponosi gmina. 

Po drugie procedura jest taka, że nad każdą zmianą musi się odbyć tak zwana “publiczna dyskusja”. Gminy oczywiście informują i wyznaczają dzień i godzinę, ale w praktyce na tego typu ogłoszenia nikt nie reaguje, no chyba że sprawa dotyczy bardzo kontrowersyjnych rzeczy, jak w tym przypadku. 

Po trzecie, po dyskusji jest czas na składanie formalnych wniosków, czyli uwag i zastrzeżeń do planu, które koniecznie trzeba wnieść na piśmie. Może to zrobić każdy mieszkaniec. W tym wypadku termin wyznaczono do 2 października. Co dalej?

Z wniesionymi na piśmie uwagami zapoznaje się projektant, który przedstawia swoje stanowisko na ich temat. Ostateczna decyzja należy do radnych.

To najważniejsza część tego procesu. To nie wójt, tylko radni decydują czy dany plan wejdzie w życie i to oni ponoszą pełną odpowiedzialność. To właśnie Rada Gminy Zawonia przegłosowuje i zatwierdza uchwałę. 

Zabrakło miejsc na sali

Zawońska społeczność jest na początku tej drogi, ale na zaplanowaną na 2 września dyskusję przyszły tłumy. Sala wypełniła się po brzegi. Zabrakło krzeseł, a ludzie tłoczyli się w sali. Oliwy do ognia dolali też urzędnicy, którzy nie przygotowali nagłośnienia. Z sali padały głosy, żeby sekretarz zapewnił mikrofony, bo w tylnych rzędach nic nie słychać. Mimo tego, spotkanie otworzono, a sekretarz oddał głos najpierw projektantce planu przestrzennego zagospodarowania, a potem projektantowi biometanowni czyli przedstawicielowi prywatnej firmy Enex Energy Expert Sławomirowi Rybarczykowi. Na początku próbował za pomocą slajdów pokazać i wyjaśnić jak zbudowany jest taki zakład, ale mieszkańcy nie chcieli go słuchać. W dalszym ciągu dopominali się o mikrofony. Z sali padały oskarżenia pod adresem urzędników, że bez konsultacji z mieszkańcami próbują robić jakieś interesy. 

Po chwili wskazano też inwestora. Paweł Fabrykowski, prezes Izolmetu wstał, przedstawił się, ale wtedy na sali rozległo się buczenie. Szybko wywiązała się też ostra dyskusja między nim, a mieszkańcami. 



- Jak ja mam się odnieść do tego? Nie wiem czy mam wyjść? - pytał Fabrykowski.

- Manifestujemy niezadowolenie - odpowiedziała jedna z mieszkanek. 

- Ale nawet nie wiecie, co chcemy zrobić - próbował wyjaśniać prezes. Jednak mieszkańcy, niemal chórem, odpowiedzieli, że doskonale wiedzą, co ma być budowane. 

Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, mimo tego udało się rozpocząć spotkanie. Mieszkańcy oskarżyli prezesa Izolmetu, że biometanownia, którą zamierza wybudować, przyniesie zysk tylko jego firmie, ale stracą mieszkańcy i gmina. Dlaczego?

Wskazali, że spadną ceny ich nieruchomości, bo przecież nikt nie kupi domu czy działki w pobliżu takiego zakładu. Zauważyli też, że właściciel działki, czyli Izolmet, ma przekazać drogę na rzecz gminy, a to oznacza, że koszty jej budowy do potencjalnego zakładu będzie musiała pokryć gmina, czyli mieszkańcy. 

- Przecież ja oddaję swoją ziemię na drogę i to za darmo - bronił się Fabrykowski.

- Ale to będzie droga do twojego zakładu - rzucił ktoś z sali. 

7300 ciężarówek rocznie

To nie koniec. Mimo że na sali nie było mikrofonów, dyskusja trwała dalej. Kolejni mieszkańcy zadawali bardzo szczegółowe pytania. W pewnym momencie powiedzieli wprost, że nie chcą słuchać i oglądać prezentacji, ale oczekują odpowiedzi na ich pytania.

Jedna z mieszkanek zapytała ile ciężarówek będzie zwoziło produkty do planowanej biometanowni. Chodzi o substraty pochodzenia rolniczego, takie jak np. kiszonka kukurydzy, wysłodki buraków, wytłoki, gnojowica, obornik oraz tak zwane refudy, czyli przeterminowana żywność. To z tych produktów miał być produkowany biogaz, który następnie w wyniku specjalnej obróbki, miał zostać przekształcony w biometan, czyli gaz. 

Okazało się, że w ciągu roku miałoby to być około 84.000 ton. Jak wyliczył Sławomir Rybarczyk, byłoby to około 12 ciężarówek na dobę i około 8, które wywoziłyby z instalacji odpad. Czyli razem około 20 ciężarówek dziennie. To około 7300 ciężarówek rocznie. 

Zamiast cukierków smród

W pewnym momencie na środek sali wyszedł jeden ze starszych mieszkańców Zawoni, który powiedział wprost:

- Proszę Państwa, ja myślę, że ta cała dyskusja jest tu zbędna. My nie chcemy takiej inwestycji w Zawoni - mówił, a na sali rozległy się głośne brawa, po czym dodał: - Obiecujecie czekoladę, cukierki, a będzie jedno wielkie gówno i smród!

Na sali zrobiło się bardzo głośno, padało wiele oskarżeń i pytań. Ktoś krzyknął, że tym powinno się zająć CBA. 

W pewnym momencie prezes Fabrykowski wstał i powiedział:

- Panie Sławku, zostawmy to, przerwijmy, niech rada zadecyduje - oznajmił i skierował się do wyjścia. Na sali rozległy się brawa i buczenie. 

Jednak prezes zatrzymał się przed drzwiami i ponownie wdał się w dyskusję mówiąc, że mieszkańcy nawet nie wiedzą, jakie ta inwestycja może przynieść dla nich korzyści. Wspomniał, że będą mieli tańszy prąd, ale mieszkańcy nie chcieli tego słuchać, tylko zaczęli skandować “Czeszów, Czeszów…” 

Jak się później okazało, chodziło o to, aby wójt Agnieszka Wersta, której nie było na sali, zaplanowała taką instalację w Czeszowie, gdzie mieszka. 

Prezes Fabrykowski opuścił salę, jednak po chwili wrócił. 

Miłego wąchania

Tymczasem jedna z mieszkanek Anna Wysowska, wniosła na stół rekwizyt. Było to wiaderko, w którym znajdował się odpad z biogazowni. 

- Niestety, to wszystko nie znika i nie zamienia się w gaz. A jeżeli ktoś ma wątpliwości, a panom nie powinno to przeszkadzać - mówiła i otworzyła wieko wiadra, po czym dodała: - To jest produkt z wytwórni z biogazowni. Tak, że miłego wąchania. 

Gdy projektant zaczął wąchać zawartość wiadra, mieszkanka dodała: - I to ma u mnie pod domem śmierdzieć codziennie. 



Na sali ponownie rozległy się brawa. Kolejny mieszkaniec zauważył, że w pobliżu planowanej inwestycji budowana jest właśnie przepompownia wody. Mówił, że jest ryzyko skażenia. Przez chwilę na sali zapanowało milczenie. Nikt nie odniósł się do tych uwag.

Tymczasem była radna Małgorzata Kozłowska ponownie zaapelowała do sekretarza, aby zorganizował mikrofony. Wskazała, że to urząd powinien zadbać o należyte przygotowanie spotkania, a tego nie zrobił. Wnioskowała też o dopełnienie wszelkich procedur, bo głos mieszkańców jest jasny i wyraźny. 

Sekretarz przeprosił za zaistniałą sytuację. Dodał, że nie jest w stanie zorganizować mikrofonów. Zaproponował, że prezentacja zostanie zamieszczona na stronie gminy, ale mieszkańcy żądali odpowiedzi na ich pytania. Z każdą minutą pytań było coraz więcej.

- Czyj to był pomysł, proszę nam powiedzieć. Kto zaplanował, żeby w odległości około 100 metrów od domów wybudować ludziom spalarnię? - pytała kolejna mieszkanka, ale projektant przyznał, że nie wie.

Gdzie jest wójt Wersta?

Z sali padały głosy, żeby sekretarz odpowiedział, bo ludzie chcą wiedzieć, kto to zaplanował. Odpowiedzi jednak nie było. Po chwili inny mieszkaniec zadał serię pytań. Szybko okazało się, że taki zakład będzie też wytwarzał siarkowodór. Projektant przyznał, że faktycznie około 1-2% to siarkowodór, ale dodał, że on nie idzie w powietrze, bo tam wszystko jest szczelnie zamknięte. Ale mieszkaniec zauważył, że w przypadku rozszczelnienia komór, taki wyciek spowoduje, że siarkowodór osiądzie na dole i “spłynie” na Zawonię. Projektant zapewniał, że nie ma możliwości, aby doszło do takiej awarii i zaczął tłumaczyć jak wygląda proces. Jednak mieszkańcy wskazali na podobne instalacje w innych miejscowościach, gdzie dochodziło już do różnych incydentów. 

W międzyczasie zgromadzeni sami zorganizowali mikrofon i głośnik. Później pracownik urzędu przyniósł dodatkowe mikrofony. Od tej chwili słyszalność była dużo lepsza, ale i to nie ostudziło emocji. 

Mieszkańcy kolejny raz zapytali o to jakie produkty będą zwożone do planowanej biometanowni. Okazało się, że będą tam też np. zepsute wędliny. Przy okazji okazało się, że nie ma żadnych norm, które monitorują zapach czy fetor. Kolejny raz zapytano sekretarza, jakie będą realne korzyści dla gminy?

- Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie - odpowiedział Wojciech Hoffman. 

- Trzeba tu wójtową zaprosić i wszystkich radnych, niech powiedzą nam otwarcie co planują - mówił kolejny mieszkaniec. Po spotkaniu sekretarz przekazał nam, że wójt była nieobecna, bo przebywa na Forum Gospodarczym w Karpaczu.

Kupimy od was działki

W pewnym momencie do dyskusji ponownie włączył się prezes Izolmetu:

- Jeżeli ta biogazownia powstanie i my jako firma zaczniemy na tym zarabiać, to odkupimy wszystkie działki od was - zadeklarował Paweł Fabrykowski. 

Na sali rozległ się śmiech. Niektórzy zaczęli dopytywać, czy to będą stawki rynkowe. Prezes zapewnił, że tak. A co z domami, pytali inni. Odpowiedzi już nie było. 

Tymczasem jedna z mieszkanek zauważyła, że wkrótce mogą pojawić się roszczenia i pozwy odszkodowawcze w stosunku do gminy, bo gmina najpierw zaplanowała mieszkańcom tereny mieszkaniowe, a teraz chce im w pobliżu wcisnąć biogazownię. To strata dla właścicieli nieruchomości, dlatego będą mieli prawo do odszkodowań. 

Przy okazji okazało się też, że cała inwestycja może mieć drugie dno. Ktoś zasugerował, że Izolmet stracił poważnego klienta i dlatego szuka innego zarobku. Prezes przyznał, że to poważne przedsięwzięcie, które może kosztować nawet 60 mln zł. Przyznał, że chce skorzystać z dotacji unijnej, czyli z KPO, dlatego ważne jest szybkie procedowanie. Mówił, że wytwarzany gaz czy prąd w przyszłości mógłby być wykorzystany przez gminy Zawonia i Trzebnica, które powinny przystąpić do tak zwanej spółdzielni energetycznej. Wyjaśniał, że działka na której ma stanąć biogazownia, to działka w kierunku Trzebnicy i z tego kierunku mają jeździć ciężarówki. 

Mieszkańcy nie wierzyli jednak w te zapewnienia i ponownie wskazali na zagrożenia. Pytali też, jakie korzyści będą mieli mieszkańcy i wskazywali, że będą tylko straty.

- Mamy korzyści dla gminy - zapewniał prezes.

- Ale nic nie macie dla nas - mówili mieszkańcy. 

Komu Wy służycie?

- Jak można godzić się na postawienie 25 metrowych instalacji, to 8 pięter, w Zawoni, gdzie jest zabudowa jednorodzinna. Ja się pytam, co stało się z tym urzędem? Komu wy służycie? Mieszkańcom czy komuś innemu? Kto wpadł na taki pomysł i kto dał przyzwolenie na to, żeby w ogóle się tym zajmować? - pytała Małgorzata Kozłowska, a na sali rozległy się gromkie brawa. 

Do dyskusji włączył się też Paweł Komorowski, radny gminy Zawonia. Mówił, że bardzo dobrze zna temat i od dawna się nim interesuje. Dodał, że ma takie samo zdanie jak mieszkańcy, ale wie, że podczas głosowania w radzie może być różnie, choć ta frekwencja, jak mówił, jasno wskazuje, że radni powinni zagłosować zgodnie z wolą mieszkańców. Dodał, że jeśli jednak radni zagłosują wbrew mieszkańcom, to ten projekt przejdzie.

- Wtedy zostanie jeszcze jedna droga. To inicjatywa uchwałodawcza czyli zebranie 100 podpisów z 20% naddatkiem - oznajmił i dodał: - Wówczas to my decydujemy bezwzględnie co będzie wybudowane - przekonywał i zachęcił do zebrania podpisów już na tym spotkaniu. Dodał też, że jego zdaniem oczywiste jest, że drogę, którą przejmie od Izolmetu, gmina będzie musiała wybudować na własny koszt. Ponownie przypomniał, że wszystko zależy od rady. Na koniec dodał, że radni powinni pamiętać, że “nic o was, bez was”.

Mieszkańcy zapytali czy są tu inni radni. Kilku faktycznie było na sali. Ludzie chcieli aby wyszli na środek i zadeklarowali jak będą głosować. Ostatecznie do tego nie doszło, ale pojawiły się pytania do radnej Aliny Długoszek z Pęciszowa, która reprezentuje ugrupowanie wójt Wersty. Odpowiedziała, że przygląda się dyskusji i sama podejmie decyzję jak głosować, ale nie zdradziła, za którą opcją będzie. 

Na koniec okazało się, że projektant Rybarczyk nigdy nie projektował tak wielkiej instalacji. Powiedział też, że biometanowni w Polsce jeszcze nie ma, choć niedawno otworzono pierwszą instalację na Uniwersytecie Poznańskim. Tak więc zawoński plan byłby debiutem. Tymczasem mieszkańcy wskazali, że niedawno było skażenie wody przy biogazowni w Szczedrzykowicach. 

Projektant próbował bagatelizować sprawę i wskazywał na błąd ludzki. Przyznał, że zdarzają się faktycznie biogazownie, przy których mieszkańcy odczuwają fetor, ale to oznacza, że są źle prowadzone. 

Zgromadzeni jednak nie uwierzyli w te zapewnienia i pytali, dlaczego gmina nie buduje ścieżek rowerowych, chodników. Wskazywali, że dzieci muszą chodzić po drodze, co jest niebezpieczne. Tymczasem pieniądze gmina wydaje na zmiany planów, choć mieszkańcy o to nie proszą. Mieszkanka zapytała wprost, ile kosztowała ta zmiana i kto za to zapłacił? Dodała, żeby urzędnicy pamiętali, że pensje otrzymują z ich podatków.

- Niestety nie mogę teraz podać jaka to kwota. Nie znam jej - przyznał szczerze sekretarz Hoffman. 

Na koniec prezes Izolmetu ponownie próbował przekonać mieszkańców, że to najlepsza inwestycja dla gminy i dla Izolmetu:

- Ja wiem, że nie ma argumentów, które Was przekonają. Jak zdecydujecie tak będzie, my musimy uszanować wszystko - oznajmił i podziękował za uwagę. 

Tymczasem mieszkańcy zaczęli zbierać podpisy przeciwko budowie biometanowni w Zawoni. Powstała też strona www.stopbiogazowowni.info, na której mają być zamieszczane wszelkie informacje na ten temat.

Co zrobią radni?

Inwestycja w biometanownię poruszyła mieszkańców, którzy na co dzień rzadko włączają się w tematy, którymi zajmują się radni. Ta sprawa też mogła być niezauważona, bo faktycznie w zamieszczonym projekcie uchwały trudno znaleźć informacje na temat biometanowni. Czy faktycznie, jak twierdzą mieszkańcy, komuś zależało na tym, aby nie było to oczywiste, czy po prostu była to niefrasobliwość urzędników? Tak czy inaczej, "mleko się rozlało". Mieszkańcy doświadczyli na własnej skórze jak ważne jest kontrolowanie i sprawdzanie, co zamierza robić gmina, bo konsekwencje mogą być odczuwane bardzo długo. Zawonia to mała społeczność. Ktoś zauważył problem, powiedział sąsiadowi, ten drugiemu i po chwili sprawa stała się głośna. Sama idea budowy biogazowni czy biometanowni, jak mówią niektórzy, nie jest zła. Odnawialne źródła energii są potrzebne. Problem tylko w tym, że tego typu instalacje powinny być lokowane z dala od domów. Co teraz zrobią radni? Przychylą się do głosu mieszkańców, czy może zagłosują zgodnie z wolą inwestora? Sprawie będziemy się przyglądać.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Aktualizacja: 04/09/2025 06:00
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Stefek - niezalogowany 2025-09-04 06:09:24

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Wanda - niezalogowany 2025-09-04 07:56:51

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Stefek - niezalogowany 2025-09-04 09:11:22

    Boże, banda głąbów. Instalacja przemysłowa jak każda inna, z tą różnicą, że ta akurat niesie korzyści dla mieszkańców. Jak wam maszty BTS stawiają to też protestujecie?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Stefek lub Wandzia - niezalogowany 2025-09-04 10:26:59

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    O referendum - niezalogowany 2025-09-04 13:54:03

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Lilia - niezalogowany 2025-09-04 20:31:05

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Lilia - niezalogowany 2025-09-04 20:33:10

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Jak nie kijem go to pala - niezalogowany 2025-10-17 10:36:44

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do